literature

APH- Tesknota

Deviation Actions

Kalterijate's avatar
By
Published:
665 Views

Literature Text

Jak można nie kochać kwiatów?
One są przecież takie cudowne… delikatne, kolorowe i, co prawda nie zawsze, cudnie pachnące. Po prostu były tym, co wszystko. Pięknem, szczerością i dobrocią. Były skromnością i narcyzmem. Były duszące i kuszące. Były jak ludzie- tacy różni, choć tacy sami.
Lovino odwrócił głowę. Po wewnętrznej stronie jego nadgarstka spacerowała mrówka, mała i czarniutka. Wiatr wezbrał na sile, poruszył ździebłami trawy, które połaskotały go po policzkach i lekko rozchylonych wargach. Zamknął oczy i wypuścił powietrze z płuc. Kochał te dni, kiedy mógł bezkarnie utonąć we własnych myślach, nie przejmując się niczym, ani ludźmi, ani samym sobą. Obezwładnienie, pogrążenie w marzeniach… W kolorowej rzeczywistości umysłu.
Leżał tak, wśród białych kwiatów, blady i spokojny.
Leżał i śnił głęboko, niewzruszony wrzaskiem, ponurym, rozdzierającym serca.
Leżał i śnił.
Śnij, Lovino, póki wiatr nie ucichnie i kwiaty nie zwiędną…

Hiszpania obudził się zlany potem.
Zamrugał kilkakrotnie, rozejrzał się wkoło. Słońce wlewało się leniwie do pokoju, za oknem śpiewały ptaki. Uniósł się na łokciach i wypuścił powietrze ze świstem. Spojrzał na zegarek. Jęknął zirytowany i wstał z łóżka. Przeciągnął się, ziewnął i poszedł do łazienki. Po chwili woda spływała po jego karku, uspokajając i oczyszczając umysł. Oparł się czołem o kabinę. Nie potrafił pojąć tego snu. Wiedział tylko jedno.
W tym  śnie to on krzyczał.
Zacisnął pięści, opłukał się i wyszedł z prysznica. Wytarł się mięciutkim ręcznikiem, założył wysłużone dżinsy i czerwoną koszulę, nie tracąc czasu na zapięcie guzików. Przeczesał grzebieniem włosy, umył zęby i poszedł do kuchni. Usiadł na jednym z krzeseł i zawiesił wzrok na czajniku.
Cisza unosiła się w całym domu niczym gęsta mgła. Antonio jęknął i oparł policzek o blat stołu. Z trudem znosił te dni, kiedy nie było go przy nim. Gdy był taki sam…


Bawili się w najlepsze. Alkohol lał się strumieniami, nie tylko po kieliszkach, ale i po podłodze. Północ minęła dwie godziny temu, w domu zrobiło się zimno, ciepła woda dawno się skończyła. Jednak Ludwig, tak jak obiecał, zjawił się punktualnie i zabrał Francisa wraz z Gilbertem z domu Hiszpana.
Antonio zasnął.
Słyszał śmiechy dobiegające z oddali, szum drzew, których tu nie było i ptasi śpiew. Widział błękitne niebo, białe chmury rozlewające się po niebie i czarne słońce. Chciał krzyknąć, ale nie potrafił. Zrobił za to dwa kroki do przodu.
- Hej! – Zawołał. Wiatr przybrał na sile, targając jego pelerynę i zrzucając mu z głowy kapelusz. Hiszpan przeklął i pobiegł za nim, jednak już po chwili się potknął. Zarył twarzą w gorący piasek, jednak nie miał już siły zareagować. Zamknął oczy i czekał, aż skóra przyzwyczai się do temperatury.
Śmiech.
- Jesteś głupi, debilu.
Antonio jęknął i dźwignął się na kolana.
- Lovino? – rozejrzał się, jednak wszędzie wkoło szumiało morze piasku.
- Znajdź mnie.
Paranoja, pomyślał, stając na równe nogi. Był na pustyni. Mógł mieć omamy.
- ROMANO?!
Odpowiedziała mu cisza. Zadrżał i mocniej opatulił się peleryną. Łzy wezbrały na sile, jednak nie pozwolił żadnej spłynąć po jego policzku. Nie chciał dopuścić do siebie żadnej słabości.
W końcu powolnym krokiem ruszył przed siebie. Jego stopy zapadały się w piasku, słońce paliło w twarz, a pragnienie drapało w gardło.
- Tosiu…. To… Tosiu…. Tosieńku… Chodź tu, chodź do mnie… Tosiu…
Szept wibrował wokół niego, przeszywał serce, doprowadzał do obłędu.
Metr. Dwa.
Wiatr.
Szept.
- Tosiu…! TOSIU….!
Przekleństwo. Jedno. Drugie.
- W prawo, Tosiu! Znajdź mnie! Znajdź nas!
Załkał. Chciał wody, chciał cienia. Zimnego, świeżego i czystego wiatru. Chciał śniegu. Chciał…
Kwiaty.
Hiszpania spojrzał w niebo. Znał je. Był pewien, że widział je już kiedyś… Wyciągnął po nie rękę, ale żaden nie spadł na nią. Zamknął oczy i zadrżał. Po chwili poczuł delikatne łaskotanie po wewnętrznej stronie nadgarstka.
- Tosiu...
- Lovino… - Szepnął. Otworzył oczy i spojrzał na swoją rękę. Jedna mróweczka spacerowała po linii jego żyły. Druga wspinała się po palcach. I kolejna. I kolejna.
Nie był przerażony.
- Lovino, gdzie jesteś?
Śmiech ponownie rozniósł się echem po pustyni. Szum drzew, śpiew ptaków. Czysty, świeży wiatr.
I cisza. Upiorna cisza. Pustka.
- Lovino…? LOVINO?!

- DEBILU!
Hiszpania  gwałtownie otworzył oczy i podniósł się do siadu. Zamrugał kilkakrotnie i rozejrzał się. Leżał w swoim łóżku, w swoim pokoju, okno było zamknięte, pomieszczenie przewietrzone. Tuż obok niego stał Lovino, trzymając ręce w kieszeniach.
- Romano?! – Uśmiechnął się szeroko i schował twarz w dłoniach. Trwał tak chwilę bez ruchu, aż w końcu przeczesał włosy palcami. – Boże… Romano…
- Zostawić cię, kurna, na chwilę, i takie cyrki wyprawiasz.
Antonio spojrzał na chłopaka. Powoli wstał z łóżka i poprawił koszulę. Dopiero wtedy poczuł ogromny ból głowy.
- Co? Jakie cyrki…?
- Twój dom wygląda jak burdel. Posprzątaj tu.
- Huh? Aa, tak, racja…
- Kurna, sprzątaj, a nie, będziesz mi tu głową kiwał… Ej! EJ! No co robisz?! DEBILU! PUSZCZAJ! PFFFF!
- Hahahaha~
- DBFILU! PFUSCAJ! DUSIS MNIE!
- Oj, Romano~ Jak ja cię kocham~
- ZAMKNIJ SIĘ! EJ! POSTAW MNIE NA ZIEMI! GDZIE TY MNIE, KURNA, NIESIESZ?!
- Chodź, pomożesz mi w sprzątaniu~
- NIE!
- No daj spokój, na pewno się za mną stęskniłeś~
- NIE!
- Nie?
- … Zamknij się, buraku.
SPAMANO~ :iconepiclaplz:
Kocham ich~ :3

Tak jak zapowiedziałam, z racji wygrzewania się w chwale Serrana i Davalona z "Ostrożnie!" wena kopnęła mnie w tyłek~ Niech żyje twórczość literacka~! 8D

Dedyk: :iconsophia404: Bo tak. XD

APHetalia (c) Himaruya Hidekaz
© 2012 - 2024 Kalterijate
Comments16
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
xx-bell-s's avatar
Yay~ Spamano :3

Tekst był taaaki jakiś... głęboki? No i Tosiek trochę świrował, ale to akurat było fajne XD Zdecydowanie najbardziej poruszył mnie fragment, w którym dziwny głos nawoływał "Tosiu, Tosieńku..." niach! Rozpłynęłam się :la: Zakończenie jak dla mnie jakieś takie wesołe, ale w końcu happy endy rządzą :)

Nadużywam zwrotu "jakiś tam" :p

Mam nadzieję, że niedługo dodasz tego FrUk'a, bo ja ich, um... no kocham, no XD